wtorek, 23 sierpnia 2011

Dzieje się!

Przepraszam za przerwę... Do czasu instalacji własnego łacza internetowego mogę pisac tylko gdy pozwoli na to okazja.
A teraz nowości :). Po pierwsze wyjasniłem sytuację z T. Wreszcie przestąłem się zastanawiac analizować, układać niepasujące do siebie elementy układanki. Po wielu pytaniach wiem, że po prostu bardzo wpadłem mu w oko i "wkręcił" się w tę znajomość. Mało i dużo... wszystko. W sumie mógłbym się cieszyć - o tak, wiele razy marzyłem, żeby miec inny łeb, cieszyć się ogólnym powodzeniem, zainteresowaniem. Tylko co jesli nie chcę być dla kogoś "najpiękniejszymi oczami świata" czy "mordką". Co jesli chce być dla kogoś człowiekiem, nawet jesli nie "działam" czy "pociągam" tak, że nie mogło być inaczej...
Może to zabrzmi jak jedno z wyznań Róży, postaci z brytyjskiego serialu "Co ludzie powiedzą (swoją droga Róża ma baaardzo dużo z geja) - póki co kończę przygodę z mężczyznami. To nie na mój łeb. Dostałem i moge dostawać to czego panowie często szukają, czasem w krótkich wiadomościach na fellow słyszałem o tym jak mam dobrze... Ba ktoś mi nawet powiedział, że nigdy nie dostał nawet tego co ja... Może każdy ma to czego nie chcę?
Wkręciłem się w rowerek! Bardzo szybko zacząłem poznawac nowych ludzi. Jeden chłopak pomógł mi skręcić rower, inny zaprosił na nocne jeżdzenie po Warszawie... Ciągle uczę się czegoś nowego i powoli przygotowuję do większej wyprawy - na niecałe 300 km w dwa dni. Co będzie dalej - zobaczymy - poprzednio za kazdym razem gdy już wydawało mi się, że jestem na dobrej drodze pojawiał się ktoś, kto w końcu stawał się ważniejszy niż plany i wszystkie te pomysły na życie trafiał szlag. Tylko w ten sposób można dojechac do 40stki :) Tym razem się nie dam!

piątek, 12 sierpnia 2011

Czasy kryzysu

Przepraszam za ilośc literówek w poprzednim wpisie. Postawiłem przede wszystkim na szczery, nieokiełnznay jakś formą przekaz i robiłem ten wpis z telefonu komórkowego... Nie spoiadam jeszcze internetu i wpisy na gorąco będe robił z WAPu. Mam nadzieję, że wybaczycie tę formę.
Miałem napisac o sposobie na pustkę... tym ostatnim. Był bardzo prosty. Wyznaczyłem sobie cele a trudności w ich realizacji traktuje jako wyzwanie - to daje dużo siły, czasem czuję się jak buldożer bo za kazdym razem kiedy wydaje mi się, że zaczyna się robić trudnko, jako-tako obronną reka wychodze z opresji. Drugi element to powrót do zasad, wartości. Po prostu poczułęm, że bez nich życie jest trochę bez sensu, może wygodniejsze ale kiedy starasz się, tylko starasz by czasem postapić zwyczajnie ładnie, uczciwie... wtedy ja czuję się na swoim miejscu i dobrej drodze. Zaczałem znów szukac okazji by innym poprawić humor, nawet kiedy mi się nie chce, wykorzystac własne stanowisko do bezinteresownej pomocy, z której nie będe miał nic poza czyimś usmiechcem, wdzecznością... to już w sumie nie jest nic.
Trzeci element to modlitwa. Biję sie z tym... raz czuję się jakbym nie potrzebował nic więcej do szczęścia. Innym razem pustka nie ustępuje ale w ogólnym rozrachunku ta chwila w ciszy, wierze, że nie samotna wnosi coś w całą resztę codzienności.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Początki

Witam Cię.

Na tym blogu chciałbym tak szczerze jak to możliwe podzielić się rzeczywistością, która mnie otacza. Czasem może być euforycznie, cześciej o biciu się z samym sobą, moich sposobach na przetrwanie. Zyciowo, bez oceniania.
Dla mnie to okazja do utrwalenia bardzo przełomowego etapu życia, dla Was -  momentami lekcja, innym razem przestroga, zawsze telenowela :)

Zaczynamy więc! Ba, nawet wybrałem muzykę na czołówkę!